Mój blog

Jak dobrze, że nic nie wiem!




Ot refleksja na temat burzy wokół nowego krążka Aphex'a Twin'a. W zasadzie ta premiera to tylko pretekst, dzięki któremu powstaje ten wpis. Bo oto już słyszę jęk hipstero-fraglesów, dla których album jest słaby, lub przeciętny, przy czym jedynym kryterium branym pod uwagę przy ocenie tego krążka jest mniemanie, że się na muzyce ów krytyk zna jak nikt inny na świecie.

Zaiste beznadziejne to czasy, gdy wszyscy znają się na wszystkim. Wychodziłoby na to, że nie potrzeba już nic więcej tworzyć. Wszak wszystko, wg tych fragleso-hipsterów, już było, więc po co i dla kogo to? Więc ok, niech sobie taki jegomość bawi się w wystawianie gwiazdek, jak już musi, jeśli przez to czuje się lepszy. Niech sobie uzasadnia to swoim przekonaniem, "że się zna" - jego sprawa. Jebać go!

Jest też grupa krytyków, których nazywam sobie roboczo "ulęgałkami" (nie pytaj dlaczego). Typy tego pokroju wytrzymują się z opinią tak długo, aż nie dopadną w jakimś zagranicznym opracowaniu argumentu wystarczająco "finezyjnego" i dostatecznie "niemainstreamowego", który bez zażenowania są w stanie obrać jako swój własny. Śmieszne trochę, lecz niestety dość często można to zjawisko spotkać.

Nie wiem, czy ja po prostu nie mam szczęścia i trafiłem w tak beznadziejne środowisko, gdzie debata nad muzyką nie istnieje (bo zadzieranie hipsterskiego noska w komentarzach na Facebooku debatą nazwać nie można), czy to zwyczajnie zbiorowe upośledzenie nabyte w wyniku przedawkowania streamu farmazonów przewijającego się zarówno w mediach (także alternatywnych - nie oszukujmy się, tu też coraz częściej słychać pierdolenie od rzeczy; nikt nie jest święty) jak i świecie Internetu i FaceBoga.

I tak, wracając na chwilkę do Aphex'a, czytam, że jakiś ukrywający się pod zasłoną facebook'owego fanpage'a "znawca" uznał krążek "Syro" za przereklamowany, gdzie głównym argumentem jest ponoć dość szeroka kampania prowadzona przez Pitchfork (O zgrozo! Hipsternia jego pokroju "ulęgała" jeszcze nie dalej jak dwa lata temu za pomocą tego portalu! Hipokryzja? To za mało!) oraz hype związany z niekonwencjonalną zapowiedzią albumu (balony, graffiti, etc.).

Żal patrzeć z jaką precyzyjnością, jednostki tego typu, potrafią kalać swoje gniazdo tak krótkowzrocznym krytykanctwem. To żałosny widok, gdy widzę spijającą sobie z dzióbków grupkę życiowych frajerów, którzy za cel swojego życia obrali sobie równanie wszystkiego pod poziom własnych dosyć niewygórowanych ambicji. Dla nich artysta nie może odnieść sukcesu, ponieważ wtedy nie będzie już takim "niecodziennym i pożądanym zjawiskiem", nie będzie niszowy. Swoją drogą widać w tym zachowaniu dość wyraźne zarysy zaburzeń dwubiegunowych, z kilkoma innymi mniejszymi objawami zaburzeń tożsamości. I szkoda trochę, tych szczególnie młodych, debiutujących artystów, którym kapryśność gnuśnego hipsterstwa potrafi nie raz podciąć skrzydła. Z drugiej strony, ilu wśród tych młodych jest tylu, którym na opinii "znawców wszystkiego" tak koniecznie zależy i czy nie są oni sami sobie winni?

I tak się teraz zastanawiam, choć nie zdążyłem nawet zakończyć tego wpisu, czy ja oby przypadkiem nie przesadzam? Czy oby przypadkiem nie za wiele wymagam od środowiska (myślę o naprawdę szerokim zakresie), które swój stosunek do jednego singla potrafi zmienić trzy razy wciągu dwóch miesięcy? Debata w Polsce wśród osób związanych z kulturą (rozrywką - jak zwał tak zwał) muzyczną na wysokim poziomie merytorycznym? LOL, myślę, że nawet mistrz Lem nie wpadłby na taką fantazję. Zdaję się, że to wizja tak odległa jak awans naszych piłkarzy nożnych do finałów mistrzostw świata. I w dodatku ja sam tej sprawy nie ułatwiam - już ganię się za to, że ten wywód poprowadziłem w takim tonie. (A może właśnie tak trzeba było? Nie wiem.)

Mimo to, wyrażam nieśmiałą nadzieję, że może kiedyś doczekam czasów, gdy mniej osób będzie wiedzieć, a więcej zacznie pytać. I że kiedyś nastąpi zmasowana wymiana pytań, na które usłyszę stos domniemywań (nie mniemań), wątpliwości, nigdy ślepego przekonania, że się wie. Może doprowadzi to w konsekwencji do wyklarowania jednej wspólnej odpowiedzi na dane zagadnienie, a nie do szeregu nic nie wartych, indywidualnych "moich racji". Jakie to byłoby piękne!



Foto: caminando por el abismo / Flickr

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Muzyka NieAlter Natywna | Muzyczny Blog Opinii Designed by Templateism | Muzyka Niealternatywna Copyright © 2015

Autor obrazów motywu: richcano. Obsługiwane przez usługę Blogger.